Wzmacniacz zintegrowany
BC Acoustique
Producent: BC DIFFUSION |
Jesteśmy po, w trakcie i przed okrągłymi rocznicami, co najmniej dwucyfrowymi, wielu przedsięwzięć związanych z branżą audio. Dwa lata temu świętowaliśmy 40-lecie Accuphase’a, a w zeszłym roku 40-lecie Naim Audio, jak również 20-lecie francuskiej firmy BC Acoustique. Ta ostatnia założona została przez dwójkę przyjaciół, Christiana Avedissianqa (‘C’ w ‘BC’) oraz Bruno Rouxa (‘B’), znających się wcześniej przez dwadzieścia lat. Można więc powiedzieć, że w zeszłym roku obchodziliśmy 40-lecie ich przyjaźni. Firma powstała w Maisons-Alfort, miasteczku na przedmieściach Paryża, znanego chociażby z tego, że w 1905 roku przez dwa miesiące mieszkał tam Buffalo Bill, wystawiający w tym czasie w stolicy Francji swój show Buffalo Bill’s Wild West Show. Teraz znane jest również z BC Acoustique. Może jednak powinienem powiedzieć, że z tego znana BYŁA? W 2011 roku powstała firma BC Difussion, która przejęła produkcję kolumn i wniosła w wianie dystrybucję (na terenie Francji) kilku znanych firm: Asus, Dynaudio, TEAC, Amina, Moscade. Rok później pod marką BC Acoustique zaczęła sprzedawać elektronikę. I znowu: podobnie jak w przypadku kolumn, tak i tym razem postawiono na klasykę: wzmacniacze stereofoniczne i odtwarzacze CD. Model biznesowy, jaki w ich przypadku przyjęto, jest podobny do tego, w jakim powstają urządzenia niemieckich Vincenta oraz Blocka, amerykańskiej Jolidy, australijskiego Melody i brytyjskiego Onixa. Zakłada on ścisłą współpracę z wybranym producentem OEM w Chinach. Proces wygląda w ten sposób: firma-matka (brand) proponuje dany produkt, określa wymagania, jakie wobec niego stawia, a chiński partner przygotowuje prototyp. Po przysłaniu do głównej siedziby, jest on oglądany, odsłuchiwany i na podstawie tych działań powstaje dokument, w którym określa się zmiany i poprawki. Chińska strona je wprowadza i ponownie przysyła poprawiony prototyp. I tak aż do skutku (przynajmniej w przypadku solidnych firm), tj. do chwili, w której firma zlecająca produkcję jest zadowolona z wyników. EX-888 jest najwyższym modelem w jej ofercie wzmacniaczy zintegrowanych i jednocześnie jedynym urządzeniem lampowym. Ma klasyczny wygląd, jak również absolutnie klasyczny zestaw lamp: podwójne triody ECC83S i ECC82 oraz tetrody strumieniowe KT88-98 w stopniu wyjściowym. W egzemplarzu, który dostaliśmy do testu zastosowano lampy słowackiej firmy JJ Electronic oraz chińskiej Electro Tube. Urządzenie dysponuje całkiem wysoką mocą, 2 x 40 W w trybie pentodowym (tetrodowym) i 2 x 20 W w trybie triodowym. Przełącznik ulokowano na przedniej ściance i przejście między obydwoma trybami pracy możliwe jest „w locie”, podczas słuchania muzyki. Nagrania użyte w teście (wybór)
Mam takie wrażenie, że jeśli jest gdzieś miejsce, w którym wciąż kultywuje się klasyczny „dźwięk lampowy”, gdzie ma on walor dodatni i gdzie całkowicie spełnia swoje podstawowe zadanie: łączenia emocjonalnego słuchacza z muzyką, to są to Chiny. BC Acoustique to firma francuska, oczywiście zdaję sobie z tego sprawę i model biznesowy, w którym przygotowywana jest jej elektronika, zakłada wkład projektowy przede wszystkim centrali w Maisons-Alfort. Jak mówiłem, polega on na przyjęciu wstępnych założeń, a potem na wielokrotnych odsłuchach i poprawkach wprowadzanych do propozycji chińskiego kooperanta. Można w ten sposób przygotować naprawdę fajne urządzenie, łączące obydwie estetyki. Myślę jednak, że w tym przypadku pomimo francuskiego nadzoru, górę wzięło konserwatywne podejście Chińczyków do dźwięku, tym cenniejsze, że autentyczne. We wzmacniaczu EX-888 daje to bardzo ciekawy efekt: jego najbliższymi „kuzynami” byłyby wzmacniacze McIntosh MC275 i QUAD II Classic Integrated, czyli produkty mające kilkudziesięcioletnią historię i status „klasyków”. To dobry, sprawdzony sposób prezentacji dźwięku, który przez te wszystkie lata dał radość ogromnej rzeszy ludzi. Interesujące jest również to, że dostajemy to za naprawdę nieduże, jak na branżę audio i technikę lampową, pieniądze. Opisywać „klasyczne lampowe brzmienie” to jak rozsiąść się w wygodnym fotelu z lampką wina, zamknąć oczy i przywoływać najprzyjemniejsze wspomnienia ze swojego życia. Choć wiadomo, że nie do końca pokrywają się z rzeczywistością, że naznaczone są upływem czasu, nie przeszkadza nam to w zatapianiu się w nich. Cudownie, naprawdę bardzo przekonywająco wypadają z nim niewielkie składy jazzowe i klasyka, z naciskiem na wokalistykę. Remaster płyty Bazaar wykonany przez GAD Records, Plastic Dreams The Modern Jazz Quartet, z okładką namalowaną przez Stanisława Zagórskiego, płyty z ECM Records, np. Song For Everyone Shankara, wszystko to miało piękne barwy, oddech, gęstość i coś w rodzaju „zawieszenia”, jakby instrumenty i głosy (Novi Singers u Miliana) wkleiły się w rzeczywistość między głośnikami. Kiedy odzywał się wibrafon, był pełny i dźwięczny, kiedy Garbarek (u Shankara) grał na saksofonie, był „obecny” – tak, jak tego pragnie większość melomanów. Mówiąc o specjalizacji chciałem zwrócić uwagę na to, co jest mocną stroną BC Acoustique, jego numero uno. Melomani, słuchacze, audiofile, których płytoteka w przeważającej większości składa się z takich właśnie nagrań zastrzygli zapewne uszami – i dobrze, tak trzeba. Z doświadczenia jednak wiem, że gros ludzi słuchających muzykę ma eklektyczny gust, jestem jednym z nich. I nawet jeśli przeważnie słuchają tego, czy tamtego, mają na swoich półkach (lub innych nośnikach pamięci) muzykę wszelaką. Urządzenie ma dwa tryby pracy, triodowy i pentodowy, różniące się sposobem prezentacji. O podobnej, moim zdaniem, jakości dźwięku. W trybie triodowym pierwszy plan jest trochę bardziej wycofany, mamy więcej powietrza. Średni bas jest lepiej zintegrowany ze środkiem pasma i jest go mniej. W trybie pentodowym dźwięk jest mocniejszy, pierwszy plan większy i lepiej słychać różnice w dynamice. Z pierwszym słuchałem nagrań jazzowych i klasyki, a z drugim rocka i elektronikę. W trybie tym bas jest wyraźnie mocniejszy, naprawdę duży. Wyjście słuchawkowe we wzmacniaczu lampowym to dobry znak. Sporo z nich na tyle dobrze spisuje się w roli wzmacniacza słuchawkowego, że nie trzeba kupować zewnętrznego urządzenia. EX-888 gra w tym trybie bardzo przyjemne. Z łatwością wysterowuje dowolne słuchawki, nawet HE-6 HiFiMANa. Lepiej jednak brzmią z nim słuchawki o wyższej skuteczności, jak Sennheisery HD-800 i HE-560 HiFiMANa, jak również LCD-3 Audeze. Dostajemy wówczas niski, mięsisty bas, dobry rytm i czystą górę. Inaczej niż w połączeniu z kolumnami nie ma żadnych problemów z definicją niskich zakresów. Uwagę należy zwrócić na podkreśloną wyższą średnicę. Dźwięk nie jest ostry, ale głosy mają mocniejszy wyższy zakres. Jak by nie było, najważniejszym celem BC Acoustique pozostaje jednak współpraca z kolumnami. Okazjonalne odsłuchy przez słuchawki są jednak jak najbardziej uprawomocnione. Podsumowanie Brzmienie głosów, małych składów jest ze wzmacniaczem z Francji bardzo przyjemne. Można się w nim zatracić – tak dobrze pokazywana jest barwa i zależności między poszczególnymi składnikami. Scena dźwiękowa jest obszerna, ale warto wiedzieć, że promowany jest pierwszy plan. Najważniejszy jest tu środek pasma. Góra jest ciepła, okrągła, podobnie jak bas. To absolutna klasyka. Wzmacniacz jest dobrze wyposażony, ma fajne wyjście słuchawkowe i nie kosztuje zbyt wiele. |
PS Wzmacniacz EX-888 ma dwa odczepy, na 3 i 6 Ω, podobnie jak kiedyś bywało; teraz standardem jest 4 i 8 Ω. I dobrze się składa, bo Harbethy M40.1, z którymi go słuchałem mają impedancję 6 Ω. Wzmacniacz połączony był z nimi kablem głośnikowym Acoustic Revive SPC-2.5TRIPLE C-FM. Z odtwarzaczem CD Ancient Audio Lector AIR V-edition łączył go interkonekt Siltech Royal Signature Series Double Crown Empress. Zasilaniem zajmował się kabel Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, wpięty do listwy Oyaide MTS-4e. Wzmacniacz stał na półce Finite Elemente Pagode Edition, bez dodatkowych nóżek. LEONARD COHEN Trzydzieści albumów na koncie, osiemdziesiąt lat na karku i kilkuletnie doświadczenie z klasztorem buddyjskim, bankructwo – tak wygląda dzień dzisiejszy Leonarda Cohena, jednego z najbardziej znanych, obok Céline Dion, kanadyjskiego śpiewającego artysty. Choć sądził, że dożyje swoich dni w klasztorze, problemy finansowe oraz batalie sądowe kazały mu te plany zrewidować. Niemal wszystkie zawarte na płycie utwory są nowe. Jedynie dwa były wcześniej wykonywane, choć w całkowicie innych wersjach: Born In Chains w 2010 roku podczas koncertów oraz My Oh My zagrany w czasie jednej z prób dźwięku w tym samym roku. Płyta została przyjęta bardzo ciepło i w większości krajów doszła do pierwszego miejsca zestawienia sprzedaży. W Polsce, według ZPAV, znalazła się na trzecim miejscu. Znając twórczość Cohena, zarówno z czasów I’m Your Man, jak i wcześniejszą, z Sisters of Mercy dla przykładu, nietrudno zorientować się, że wszystkie płyty, począwszy od Ten New Songs stanowią jedynie appendix do jego twórczości. Czasem lepszy, czasem gorszy, ale przygotowany z pełną tego stanu rzeczy świadomością, czyli bez napinania się. Populat Problems należy do tych najlepszych. Dźwięk tej płyty ma dwa oblicza. Jeden to brzmienie podkładów. Są świetnie nagrane i profesjonalnie wyprodukowane. Na uwagę zasługują przede wszystkim instrumenty klawiszowe Patricka Leonarda, nadające muzyce właściwy wyraz, jak i oszczędna, ale bardzo dobra gra na basie Joego Ayouba. Otrzymujemy duży, gesty i nasycony dźwięk z wieloma planami i smaczkami. Wokal Cohena to druga strona medalu. Nie znalazłem o tym żadnej informacji, ale wydaje się nagrany w innym studio, przez kogoś innego i doklejony do podkładów. Artysta właściwie tylko mruczy i wymagało to dużej zręczności od realizatora, żeby w ogóle coś było słychać. „Słychać” w przypadku Cohena to jednak za mało, nie tego chcemy. Jego głos został wiec skompresowany i mocno podkręcony, wyżyłowany. Jest więc duży, pełny i w 99% przypadków podczas odsłuchu będzie odebrany jako fenomenalny. Jeśli jednak słuchamy muzyki na czymś o krok wyżej niż puszka po piwie, usłyszymy o czym mówię. Jak ja bym chciał taki wokal nagrać! Można z niego wycisnąć niesamowicie dużo, ale innymi metodami, innymi środkami! Płyta ta stanowi jednak całość i tak ja odbierzemy. Jako taka jest ładnym dodatkiem do twórczości tego kanadyjskiego twórcy, brzmi przyjemnie i jeśli nie będziemy się zbytnio nad tym zastanawiali, da nam mnóstwo radości. Odsłuchiwana płyta była wersją japońską, w plastiku. Inaczej niż zwykle, nie zawarto na niej dodatkowych utworów. Jakość dźwięku: 7/10 (wokal: 5/10) www.leonardcohen.com www.sonymusic.comEX-888 jest wzmacniaczem zintegrowanym, lampowym, z zasilaczem półprzewodnikowym. Jego wygląd i konstrukcja przypomina model wypracowany przed wieloma laty, kultywowany następnie z powodzeniem przez niemal wszystkie firmy, które z lampami miały coś wspólnego. Z przodu mamy niską ściankę przednią, na której umieszczono manipulatory, na górnej ściance lampy, a za nimi, zamknięte w osobnej obudowie, transformatory – zasilający i głośnikowe. Postarano się jednak, aby jego użytkowanie było bezpieczne, a przy tym aby wzmacniacz był ładny. Regulacje Unii Europejskiej wymuszają na producentach stosowanie elementów ochronnych, zabezpieczających użytkowników przed poparzeniem. Najczęściej mają one postać metalowych klatek, szczelnie zakrywających górę urządzenia. Pośrodku widać gałkę siły głosu – tutaj jest płaska, w nowszym modelu ‘.1’ ma klasyczny wygląd. Ta tutaj podoba mi się bardziej. Po prawej stronie umieszczono niewielkie przyciski z podświetlanymi na biało obwódkami, służą one do zmiany wejść. Po lewej stronie mamy wysuwane gałeczki do regulacji wysokich i niskich tonów. Sekcję tę można wyłączyć guzikiem obok (rekomendowane). Dalej widać przycisk z obwódką w kolorze niebieskim lub białym, w zależności od tego, jaki tryb pracy wzmacniacza końcowego wybierzemy (odpowiednio): triodowy lub pentodowy (właściwie tetrodowy). I jest jeszcze gniazdo słuchawkowe. Kiedy wepniemy do niego słuchawki, sygnał na wyjściach głośnikowych jest wyciszany. Nie widać nigdzie wyłącznika sieciowego, ponieważ umieszczono go na dolnej ściance, po prawej stronie. Z tyłu widać rządek gniazd RCA i głośnikowych. Pomiędzy nimi mamy zaślepiony otwór na „opcję”. Zakładam, że chodzi o wejście cyfrowe – w czasie testu nie była jeszcze dostępna. Wejść liniowych jest pięć, z czego jedno można ustawić jako wejście na końcówkę mocy. Możemy wówczas wykorzystać EX-888 w systemie kina domowego. Jest też wyjście z przedwzmacniacza, np. dla aktywnego subwoofera. Transformatory głośnikowe mają po dwa odczepy: dla 3 i 6 Ω. Są więc i dwa wyjścia głośnikowe (plus masa) dla każdego kanału. Układ elektroniczny zmontowano na dużej płytce drukowanej, wspomaganej kilkoma mniejszymi. Ścieżki drukowane mają większą niż zazwyczaj grubość. Widać na niej ładne, polipropylenowe kondensatory firmy Solen, z aluminiowymi okładzinami, sprzęgające poszczególne stopnie. Ale nie wszystkie: dwie triody przedwzmacniacza sprzęgnięte są dzięki wtórnikowi anodowemu, a więc bez potrzeby stosowania kondensatora. W przedwzmacniaczu pracują lampy ECC83S firmy JJ Electronic, a w sekcji sterowania lampami mocy i przy odwracaniu fazy ECC82 tej samej firmy. Regulacja siły głosu oparta jest na czarnym potencjometrze Alpsa, z silnikiem sterującym. W końcówce znajdziemy klasyczne tetrody strumieniowe KT88-98, chińskiej firmy Electron Tube. Pracują one w trybie ultraliniowym, push-pull, w klasie AB. Oddają wówczas 40 W na kanał. Można to zmienić, włączając tryb triodowy, wzmacniacz oddaje wówczas 20 W na kanał. Bias lamp końcowych ustawia się ręcznie – służą temu potencjometry i punkty pomiarowe na górnej, wykonanej z polerowanej stalowej blachy, płycie. W zasilaczu zastosowano transformator typu EI, o mocy 550 W, starannie zaimpregnowany, z osobnymi odczepami dla lewego i prawego kanału. W prostowniku użyto diod o bardzo szerokim paśmie pracy. Napięcie filtrowane jest w filtrach CLC, tj. z dławikiem pomiędzy dwoma bankami kondensatorów. Osobno prostowane i filtrowane jest napięcie żarzenia. Wejścia przełączane są przekaźnikami. Sygnał dla wyjścia słuchawkowego pobierany jest z wyjść głośnikowych. Pilot zdalnego sterowania, to jedyny słaby punkt w stylistyce tego wzmacniacza. Jest plastikowy, brzydki i nieergonomiczny. Jego jedynym plusem jest to, że obsłużymy nim również odtwarzacz CD tej firmy. Dane techniczne (wg producenta) Moc wyjściowa (ciągła): Dystrybucja w Polsce: |
ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-301 |
SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity